Nagroda Pritzkera czyli w jakim kierunku zmierza architektura



20 maja 2017 już po raz 39 odbyła się uroczysta gala, podczas której wręczona została Nagroda Pritzkera. To najważniejsze architektoniczne wyróżnienie trafia do rąk projektanta, który w swojej pracy wykazuje się nie tylko talentem, ale także konsekwencją i zaangażowaniem w tworzenie wartościowej przestrzeni. Jako wyraz uznania otrzymuje odpowiedni certyfikat, medal z brązu autorstwa Louisa H. Sullivana i rzeźbę Henry’ego Moore’a pochodzącą ze specjalnej, limitowanej edycji oraz czek na pokaźna sumę 100 tys. dolarów. Pojawiają się nowe możliwości, pozycje współpracy i rozgłos, bo o laureacie mówi się już nie tylko w branży, a to co tworzy jest dokładnie oglądane, analizowane i często staje się wyznacznikiem nowych kierunków.

Nagroda Pritzkera nazywana jest architektonicznym Noblem. Nieprzypadkowo, ponieważ wzorowana była właśnie na tym prestiżowym wyróżnieniu - łączy je wiele podobnych formuł i procedur. Najpierw typowani są zwycięscy, na początku roku ogłaszane wyniki, a kilka tygodni później wręczane nagrody. Towarzyszy temu wyjątkowa oprawa, a wydarzenie, za każdym razem odbywa się w innym, ciekawym architektonicznie miejscu. W tym roku zorganizowano je w Akasaka Palace, zbudowany w Tokio na początku XX w. Nagrodę w 1979 roku ufundował hotelowy potentat – Jay A. Pritzker wraz z żoną Cindy. Rodzina od dawna aktywnie wspierała naukę edukację oraz kulturę, a u schyłku lat 70. postanowiła również zwrócić uwagę na wybitne osiągnięcia w dziedzinie architektury. Po raz pierwszy wyróżnienie trafiło do Amerykanina Philipa Johnsona, wśród laureatów znalazły się także takie tuzy architektury jak Frank Gehry, Norman Foster, Rem Koolhaas, Zaha Hadid czy Jean Nouvel - autorzy wielu spektakularnych obiektów wznoszonych w najbardziej prestiżowych miejscach na świecie.

Ale czy na nagrodę zasługują jedynie twórcy ikony - budynków, które muszą błyszczeć i wyróżniać się na tle innych?

Tegoroczny werdykt jury udowodnił, że niekoniecznie. Uhonorowano nieduże, katalońskie studio RCR Arquitectes, pracujące głównie dla lokalnych inwestorów. Zespół tworzy 3 projektantów - Rafael Aranda, Carme Pigem i Ramon Vilalta, którzy zamiast widowiskowych, dominujących  form, wybierają te współgrające z istniejącym krajobrazem. Jak podkreślają architekci prace nad każdym projektem są poprzedzone dogłębnymi analizami. Rozpoczynają się od poznania specyficznego języka miejsca, wsłuchania w przestrzeń. Wszystkie kolejno podejmowane działania uwzględniają zarówno kontekst kulturowy, historyczne i naturalne uwarunkowania oraz potrzeby przyszłych użytkowników. Ale po uwzględnieniu tych licznych czynników architektura wcale nie staje się zachowawcza ani przeciętna, wręcz przeciwnie, jest prosta, ponadczasowa, silnie związane z miejscem w którym powstała - pełna harmonii. Ma przemyślaną formę, materiał, detal i nie ulega przelotnym modom. Zespołowi udało się osiągnąć rzecz niezwykle trudną – sprawić by realizowane projekty, były uniwersalne i lokalne zarazem. Jury doceniło ogromną wrażliwość oraz wielki szacunek z jakim podchodzą do tworzonych przestrzeni, ale także zgodną współpracę, która trwa już od prawie trzech dekad.

Wybór mało znanego biura okazał się sporym zaskoczeniem, ale warto sobie przypomnieć, że poprzedni werdykt również nie był oczywisty i budził emocje. W 2016 roku wyróżnienie otrzymała Alejandro Aravena, architekt, który najbardziej znany ze swojej działalności w ELEMENTAL- organizacji zajmującej się tworzeniem taniego, łatwo dostępnego budownictwa mieszkaniowego. Nowe zabudowania mają poprawić warunki życia osób dotkniętych biedą czy klęskami żywiołowymi. Architekt nie proponuje tymczasowych rozwiązań, a trwałe, nieco surowe formy, które mieszkańcy mogą samodzielnie przekształcać i adaptować do konkretnych potrzeb. Tutaj doceniono rzetelną pracę i profesjonalizm oraz działania zmierzające do niwelowania nierówności społecznych. Wtedy zaczęła się ożywiona dyskusja o zmianie priorytetów we współczesnej architekturze. Czy to tylko chwilowa moda czy zmęczenie widowiskowymi budynkami? A może zrozumieliśmy, że tak naprawdę potrzebujemy zwyczajnej architektury, dobrych rozwiązań funkcjonalnych, wartościowej przestrzeni i obiektów, które odpowiedzą na pojawiające się współcześnie problemy? Zmiana jest widoczna, ale jeśli dobrze się przyjrzymy kolejno nagradzanym projektantom, to okaże się, że wcale nie przebiega taka gwałtowna jak mogłoby się wydawać, a jest konsekwentnie wprowadzana już od prawie dekady.

Zaczęło się w 2009 roku, gdy Nagroda Pritzkera trafiła w ręce Petera Zumthora. Dziś to jeden z ważniejszych współczesnych architektów, gdy odbierał wyróżnienie jego realizacje były wciąż jeszcze mało rozpoznawalne. Obiektom szwajcara jednak od zawsze towarzyszyła niezwykła atmosfera i to właśnie dostrzegło ówczesne jury. Architekt ceni sobie ponadczasowe rozwiązania, minimalizm, bezkompromisowość i dopracowany detal. Z szacunkiem podchodzi do miejsc w których tworzy, nie skupia się na efektownych formach budynków, ale dba by działały na wszystkie zmysły odbiorcy i dostarczały multisensorycznych doznań. W 2010 roku nagrodę otrzymało japońskie biuro SANAA, które założyli: Kazuyo Sejima i Ryūe Nishizawa. Ich realizacje wyróżnia precyzja i logika. Budynki są proste, funkcjonalne, pozbawione niepotrzebnych ozdobników, ale nadal wyraziste. W 2011 roku wyróżniono Portugalczyka Eduardo Elísio Machado Souto de Moura, który tworzy nowoczesne rozwiązania inspirowane modernistyczną architekturą Miesa van der Rohe. Jednocześnie odwołuje się do regionalnych tradycji budowlanych, korzysta z miejscowych materiałów. W kolejnych latach serią nagród uhonorowano projektantów z Azji. W 2012 roku chińskiego architekta Wanga Shu, w 2013 i 2014 roku Japończyków Toyo Ito oraz Shigeru Bauna. Wszyscy w swojej pracy z ogromnym szacunkiem podchodzą do przestrzeni, starają się w minimalnym stopniu ingerować w krajobraz. Tworzą architekturę wernakularną - silnie osadzoną w lokalnych tradycjach. Łączą ich również tematy podejmowanych projektów - obiekty  zapewniające bezpieczeństwo podczas katastrof naturalnych lub dają ochronę ich ofiarom. W 2015 roku wyróżnienie otrzymał Frei Otto - niemiecki architekt i wizjoner, który chętnie sięgał po ekologiczne rozwiązania. Otwarty na innowacje, poszukiwania, w swojej pracy korzystał z wiedzy specjalistów z różnych dyscyplin - biologów, inżynierów, czy filozofów i historyków. Uznany przez jury za wzór do naśladowania dla przyszłych pokoleń architektów.

Następnie wyróżniono wspomnianego już Alejandro Aravenę oraz studio RCR Arquitectes. Od kilku dobrych lat wśród laureatów przestali pojawiać się stararchitekci, zaczęli przeważać projektanci znani przede wszystkim z lokalnych realizacji, a Nagroda Pritzkera, coraz częściej kojarzy się z takimi hasłami jak: ponadczasowość, funkcjonalizm, szacunek dla miejsca, krajobrazu, natury. Czy to znak jak będzie wyglądała architektura przyszłości? Hm… bardzie sygnał, w którym kierunku powinniśmy zmierzać. Potrzebujemy przemyślanych, wartościowych i dopracowanych projektów, różnych budynków, tych spektakularnych również, i z pewnością nie przestaną się one pojawiać. Jeśli będą dobrze zaprojektowane, nie ma w tym nic złego. Najważniejsze by zachować właściwe proporcje i znaleźć miejsce dla różnych działań. 

Etykiety: , , , ,